Saturday, April 21, 2012

Postanowione!

Będę regularnie pisać (to tu lubię, tego nie lubię, co dziwne, co ciekawe, którego dnia pies w jakim kapeluszu napotkany) i zdjęcia zamieszczać! Postanowilam juz jakies trzy i pol miesiące temu - wiec nie zapowiada się to zbyt dobrze... :)

Na początku to pewnie będzie tak: "Snopki siana... Jędzą krowy... Chałupy przykryte okapem. O! Pies na uwięzi..." ale z czasem wierze ze dam rade! Ciężko zacząć - no bo jak to tak zacząć nagle poniekąd w próżnię pisać? Zacznę trzeba zatem lekko, przyjemnie i bez kontrowersji - od niedzieli w słońcu, czyli wypadu na Coney Island kilka tygodni temu.

Coney Island to jest poludniowo-wschodnia czesc Brooklynu, i nie jestem pewna czemu ma w nazwie Island bo wyspa raczej nie jest. Na Coney Island poczulam sie jak w Ameryce, to znaczy nie wiem dokładnie jak jest w Ameryce, ale spodziewam się ze nie tak jak na Manhattanie. W zasadzie to może nie jest znów taka Ameryka na Coney Island, skoro mieszkają tam prawie sami Rosjanie? Miejsce to słynie obecnie z tego, ze jest siedziba rosyjskiej mafii, drobnej i większej i lepiej po zmroku się tam nie pokazywać. Jak się w świetle dziennym tam pokazałam to zobaczyłam wielka plaże i miasteczko wzdłuż pełne wszelakich sklepików, szewczyków, innych zakładów usługowych, kawiarni piekarni itd. - i wszystko po rosyjsku - ktoś kto nie gowori po ruski niewiele by ponial. Na plaży jak na Krymie - diewuszki tej samej urody i diadieczki z zywotami. To jest teraz.

A jeżeli chodzi o historie to na CI znajduje sie najstarszy w stanach roller-coaster, który pędzi podobno 60/h  jest drewniany i działa nieprzerwanie od 1927 roku! Takim bym pojechała! Okazji nie miałam - nie sezon jeszcze - ale wrócę! W parku rozrywki który jest nieopodal również czuc dawne czasy - obejrzeć tam można cudaki, których gdzie indziej dziś próżno szukać - Donny Vomit wbija sobie gwoździe do nosa, pani HH połyka miecze a Serpentyna zaklina węże.

Jeszcze bardziej zadziwiające jest dla mnie wydarzenie, które do parku nie przynależy, a z którego tez CI słynie - światowe zawody w jedzeniu hot-dogów na czas! No nie do wiary! 68 hot dogów w 20min? To dopiero numer! Jednego spróbowałam - nie widziałam jeszcze tak wielkiej budki z hot-dogami - wielkości dobrej sali gimnastycznej - musza ich milion dziennie produkować w sezonie!

Zażywają tez na Coney Island regularnie kąpieli morsy i tez od podobno od najdawniej - bo od 1903 roku. Trafiłam na kąpiel morsów - ale ja pytam - co to za morsy skoro świeci słonce i lodu-śniegu brak? W tym roku tu nie było sezonu na morsy...